Poniżej znajduje się wiele przetłumaczonych przykładowych zdań zawierających tłumaczenia "KIEDY ZASZŁAM W CIĄŻĘ" - polskiego-angielski oraz wyszukiwarka tłumaczeń polskiego. Tagalski Bengalski Wietnamski Malajski Tajski Koreański Japoński Hinduski Turecki fot. Adobe Stock, Анастасия Стягайло Aleksander był moim pierwszym chłopakiem „na poważnie”. To z nim straciłam dziewictwo, lecz zanim to się stało, wiedzieliśmy już, że chcemy ze sobą być, i nawet rozmawialiśmy o ślubie. Jak każda dziewczyna marzyłam o pięknym weselu, Alek wydawał mi się odpowiednim kandydatem i nie zamierzałam szukać nikogo innego. Był starszy ode mnie o pięć lat; cieszyłam się, że jest bardziej doświadczony. Miałam 19 lat i byłam świeżo po maturze… Może powinnam była zaczekać, tak jak radziła mi mama? Może gdybym poszła do szkoły pomaturalnej jak moje koleżanki, poznałabym kogoś innego i moje życie ułożyłoby się inaczej? Kto to wie. Szkoła, do której kiedyś uczęszczałam, organizowała festyn dla mieszkańców z okazji powitania lata. Zawsze to jakaś atrakcja w naszej wiosce, więc wybraliśmy się tam z Alkiem. Pamiętam, że na loterii fantowej wylosowałam wielkiego pluszowego słonia. – To na szczęście – powiedział Aleksander. – Zobaczysz, jacy będziemy szczęśliwi. Może gdybym go wtedy oddała, szczęście nie odwróciłoby się ode mnie… Nawet byłam skłonna to zrobić – pamiętam rozżalony wzrok jakiegoś chłopczyka, który marzył o tym pluszaku. – Może mu damy słonia? – powiedziałam cicho do Aleksandra. – Taki smutasek… – Co ty! – oburzył się narzeczony. – Oddasz nasze szczęście! Nie chciałam go oddać. Gotowa byłam walczyć o nie. To dlatego po pięciu latach bezskutecznych starań o dziecko, po czterech latach bezskutecznych rozmów o leczeniu, badań i płonnych nadziei zdecydowałam się na ten desperacki krok. Bardzo chciałam urodzić dziecko, mieć dla kogo żyć. Z Aleksandrem układało mi się średnio, chyba właśnie brakowało w naszym związku tego spoiwa, jakim są dzieci – tak uważałam. Mąż codziennie rano wyjeżdżał do pracy i wracał późnym popołudniem. Ja nie pracowałam, bo nie miałam gdzie. Marzenie o dziecku było moją obsesją Zajmowałam się domem i ogrodem, gotowałam obiady dla nas i dla mojej babci, która mieszkała w jednym pokoiku, resztę domu bowiem oddała nam. Najgorsze było to, że Aleksander w ogóle nie chciał słyszeć o leczeniu. Twierdził, że to ujma na honorze, a ja nie potrafiłam go przekonać ani namówić. Potem już wiedziałam, dlaczego tak się sprzeciwiał. – Kobieto, czy ty wiesz, ile kosztuje takie leczenie? Skąd weźmiemy pieniądze? Poczekajmy jeszcze trochę, w końcu jesteśmy młodzi, a jeśli nam nie wyjdzie, to pomyślimy o adopcji – przekonywał mnie. – Albo jeszcze lepiej o rodzinie zastępczej. Znajomi z pracy wzięli chłopczyka i jeszcze na jego wychowanie od państwa kasę dostają. No, nie smuć się, będzie dobrze. Niestety, nie było dobrze. Raczej z każdym dniem gorzej. Nie potrafiłam myśleć o niczym innym – tylko o dziecku. Może gdybym pracowała, byłoby inaczej, a tak miałam zbyt dużo wolnego czasu na rozmyślanie. Nie było dnia, żeby moje myśli nie krążyły wokół tego tematu. – Nie smuć się, Romeczko – pocieszała mnie babcia. – Co ma być, to będzie. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Nie doczekała chwili, gdy wreszcie zaszłam w ciążę. Może i dobrze. Był to najpiękniejszy, a zarazem najsmutniejszy dzień w moim życiu. Idąc do lekarza, czułam wewnętrzny niepokój, który zakłócał moją radość. Ojcem mojego dziecka nie był Aleksander. Gdyby nie jego upór, nigdy bym się do tego czynu nie posunęła. Nawet nigdy bym o tym nie pomyślała. Kochałam przecież męża i nie chciałam go zdradzić. Ale zrobiłam to. Z pełną świadomością. Nie zdradziłam go z przygodnym znajomym. Ernest był moim kolegą z tej samej klasy podstawówki. Nawet kiedyś pocałowaliśmy się na szkolnej dyskotece, jednak potem jakoś nic z tego nie wyszło. Spotkaliśmy się przypadkiem podczas ubiegłorocznej majówki. Wybrałam się tam z koleżanką, ponieważ Alek wyjechał w trasę (od roku pracował w nowej firmie transportowej). Nudziłam się w domu jak mops, więc uznałam, że to żaden grzech pójść bez niego. Miałam zamiar spędzić tam godzinkę, najwyżej dwie. Jak się okazało, Ernest został zawodowym wojskowym i na stałe mieszka w Gdańsku. Poprosił mnie do tańca i zapytał, czy pamiętam nasz pocałunek. Nawet gdybym zapomniała, powiedziałabym, że pamiętam, ale znów nie całowałam się z tyloma chłopakami! Tak naprawdę noszę w sercu wszystkich swoich „narzeczonych”… Bierz mnie! Niech się dzieje, co chce! Poszliśmy się przejść i okazja nadarzyła się sama. Postanowiliśmy odwiedzić naszą dawną szkołę. Kręciło się tam trochę ludzi, jak to podczas imprezy; wspominaliśmy szkolne czasy i beztroskie chwile. A potem zajrzeliśmy do szatni, gdzie kiedyś Ernest skradł mi pocałunek. Na podłodze leżały materace. Nie broniłam się, gdy zaczął mnie całować, ani później, kiedy położył mnie delikatnie na tym stosie i zaczął pieścić i rozbierać. Po chwili wszedł we mnie może trochę zbyt gwałtownie, ale za to skutecznie. Podświadomie czułam, że zajdę w ciążę. Szczerze mówiąc, gdyby się nie udało, gotowa byłam powtórzyć tę chwilę. Z premedytacją. Oczywiście nie miałam pewności, czy nie mam jakiegoś defektu, i czy to nie ja jestem niepłodna. Okazało się, że nie. – Miałeś rację, należało poczekać – powiedziałam do Aleksandra, gdy wróciłam z miasta od ginekologa ze zdjęciem usg. – Będziesz tatusiem. A jednak znalazłam nową miłość Po jego minie zorientowałam się, że coś nie tak. Poczułam, że się czerwienię – nigdy nie umiałam kłamać. Całą drogę z miasta do domu obmyślałam, co powiem Aleksandrowi i taką wersję wybrałam. Niestety, okazało się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Nigdy nie zapomnę jego słów, które wówczas padły: – Tak? – mój mąż zmarszczył brwi. – Jeśli ktoś będzie tatusiem, to na pewno nie ja. – No coś ty! – roześmiałam się nieszczerze. – Jakiś czas temu doznałem poważnego urazu jądra. Lekarz powiedział, że nigdy nie będę mógł mieć dzieci – mówiąc to, patrzył na mnie z wściekłością. – Chciałbym wiedzieć, kto mnie zastąpił – dodał drwiąco. Nerwy mi puściły i rozpłakałam się. Z żalu nad sobą i nad nieudanym kłamstwem. Aleksander wyszedł i wrócił pijany, więc nie miałam okazji z nim porozmawiać. Wytrzeźwiał dopiero po kilku dniach. Tak długo czekałam na rozmowę, że mogłam się do niej przygotować. Ponieważ najlepszą obroną jest atak, od tego zaczęłam. Zarzuciłam mu, że zataił przede mną prawdę o swojej bezpłodności. – Nie dość, że nic mi nie powiedziałeś, to jeszcze mnie zwodziłeś i dawałeś mi nadzieję! – krzyczałam. – To było podłe! A teraz jestem w ciąży i jeśli ci to przeszkadza, to się wyprowadź, możemy wziąć rozwód. Tak się też stało. Gdy urodziła się Ewelinka, byliśmy już po rozwodzie. Okres ciąży wspominam fatalnie, czułam się źle fizycznie i psychicznie. Bałam się, jak sobie poradzę sama z dzieckiem, ale widocznie Bóg nade mną czuwał – poznałam Szymona, starszego ode mnie o dziesięć lat. Jesteśmy razem już ponad rok i mimo że nie jest biologicznym ojcem Ewelinki, traktuje ją jak swoją córeczkę. Nie chcę zapeszyć, lecz wszystko wskazuje na to, że niedługo weźmiemy ślub. Pokochałam Szymona, bo on pokochał nas. I niczego nie żałuję. Czytaj także:„Dla ojca zawsze będę nieudacznikiem, który ma dwie lewe ręce. Przy nim czuję się jak życiowa pokraka”„Przyjaciółki zeswatały mnie z rubasznym prostakiem, który już na pierwszej randce wymyślił, że zapędzi mnie do garów”„Boję się, że zostanę samotna matka. Mąż nie potrafi zrezygnować z adrenaliny, nawet śmierć kolegi tego nie zmieniła” Grypa, przeziębienie, angina, choroby bakteryjne, gorączka w ciąży. W przypadku przeziębienia czy kataru, na początku warto przypomnieć sobie stare, babcine sposoby. Pij herbatki z miodem, syrop malinowy, łykaj witaminę C. No i oczywiście nie zapominaj o czosnku. Jeśli masz gorączkę, wówczas bezpiecznymi lekami dla przyszłej mamy

Przeziębienie w ciąży? Lekarka radzi, jak sobie z nim poradzić / Unsplash Opublikowano: 13:40Aktualizacja: 14:05 Jesienne przeziębienia nie odpuszczają. Łatwo je złapać, a pozbyć się ich już znacznie trudniej. Jak sobie radzić z infekcjami, kiedy jesteśmy w ciąży i chcemy zapewnić bezpieczeństwo sobie i dziecku? Radzi specjalista medycyny rodzinnej lek. Monika Piecuch-Kilarowska. Domowe sposoby na przeziębienieCo na gorączkę w ciąży?Ból gardła w ciąży – jak sobie z nim poradzić?Co pomoże na katar?Co na kaszel w ciąży? Domowe sposoby na przeziębienie Lekarka Monika Piecuch-Kilarowska podkreśla, że ponad 90 proc. infekcji, które pojawiają się jesienią to infekcje wirusowe „o samoograniczającym się przebiegu” i właśnie dlatego leczymy je objawowo. Jak pisze, nie ma wskazań do profilaktycznego włączania antybiotyku (ani ogólnoustrojowego, ani miejscowego). „Podstawą leczenia są preparaty naturalne, odpoczynek oraz wypijanie odpowiedniej ilości płynów. Rozgrzewające herbatki z lipy, malin (owoców-tak, NIE LIŚCI!), czarnego bzu, dzikiej róży to też moje ulubione punkty w zaleceniach. Wspomagająco można dołożyć witaminę C” – radzi Piecuch-Kilarowska. Ekspertka podpowiada, jak sobie poradzić w czasie ciąży z najczęstszymi dolegliwościami przeziębienia: gorączką, bólem gardła, kaszlem i katarem. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Mama Estabiom Mama, Suplement diety, 20 kapsułek 28,39 zł Odporność, Good Aging, Energia, Mama, Beauty Wimin Zestaw z myślą o dziecku, 30 saszetek 139,00 zł Mama WIMIN Myślę o dziecku, 30 kaps. 59,00 zł Mama Naturell Folian Forte, 30 tabletek 14,25 zł Co na gorączkę w ciąży? Monika Piecuch-Kilarowska podkreśla, że podstawowym lekiem przeciwgorączkowym i przeciwbólowym ciężarnej jest paracetamol (bezpieczny w ciąży –1-2 tabletki do 4 razy na dobę, max do 4g paracetamolu /dobę). Za to, jak dodaje, nie zaleca się podawania kwasu acetylosalicylowego (aspiryny). „Wykazano zależność między zażywaniem tego leku, a wadami serca i rozszczepem podniebienia. Niskie dawki (75 mg/dobę) często zalecane z ginekologicznych przyczyn ciężarnej, są relatywnie bezpieczne i stosowane są w ciąży powikłanej zespołem antyfosfolipidowym i poronieniach nawracających, ale nie zbiją gorączki” – tłumaczy lekarka. Piecuch-Kilarowska zaznacza, że zasadniczym leczeniem przy bólu gardła jest jego nawilżanie. A to możemy zrobić poprzez picie dużej ilości płynów. Co istotne, woda powinna stanowić 60‒80 proc. z nich. Resztę zapotrzebowania można pokryć włączając do diety: zupy, soki, mleko, herbaty owocowe bez dodatku cukru. „Super sprawdza się termos tuż przy łóżku i regularne picie z niego. Nr 1 jest także babciny syrop z cebuli, czosnku, jak również mleko z miodem” – radzi lekarka. Podkreśla, że w ciąży powinnyśmy postawić na takie posiłki, które jak najmniej boleśnie przechodzą przez gardło i przełyk: zupy, puree, rozdrobnione produkty, musy owocowe, smoothie itp. Nieprzyjemne będą na pewno według niej gorące czy bardzo kwaśne potrawy. Jak złagodzić uporczywy ból gardła? Możemy je płukać kilka razy dziennie wodą z solą, sodą oczyszczoną, z dodatkiem miodu i cytryny lub naparem z szałwii. Pomocne mogą też być tabletki do ssania i preparaty odkażające w sprayu. Ważne jedynie żeby nie zawierały tymianku i podbiału, ponieważ mogą wywołać czynność skurczową prowadzącą do przedwczesnego porodu. Kobiety w ciąży powinny unikać też propolisu, ponieważ ma dość silne właściwości uczulające. Co pomoże na katar? „Trzeba pić nie tylko by spełnić zapotrzebowanie na płyny (które w ciąży jest przecież wyższe), ale także by szybciej zdrowieć. Dzięki optymalnemu nawodnieniu organizmu błony śluzowe nie wysychają, co osłabia atak wirusów” – tłumaczy lekarka. Jak pisze, chociaż kiedyś twierdzono, że picie mleka wzmaga katar, nie ma na to naukowych dowodów. Nie ma więc także powodów, by odstawiać produkty mleczne podczas przeziębienia. „W leczeniu kataru unikamy substancji obkurczających naczynia krwionośne -adrenomimetyków i pochodnych efedryny – preparatów doustnych, kropli do nosa. Nos można zakrapiać roztworem wody morskiej (…) lub czystą solą fizjologiczną, sprawdza się także intensywniejsze płukanie przewodów nosowych hipertonicznymi roztworami soli morskiej. Okolicę nosa można śmiało posmarować maścią majerankową” – radzi Monika Piecuch-Kilarowska. Jak tłumaczy, bezpieczne w stosowaniu są inhalacje z wody z solą lub sodą oczyszczoną. Można do nich dodać olejki eteryczne, np. miętowy lub eukaliptusowy, ale ważne jest by nie był to ekstrakt na bazie alkoholu. Inhalację można robić za pomocą specjalnych nebulizatorów lub „po staremu – czyli garnek i ręcznik na głowę”. Co na kaszel w ciąży? Piecuch-Kilarowska pisze, że w kaszlu wilgotnym skuteczne są inhalacje wody z solą lub rumiankiem, bezpieczne są też syropy wykrztuśne z prawoślazu, babki lancetowatej, ale także „babciny niezawodny syrop z cebuli”. Na suchy kaszel lekarka poleca inhalacje z soli fizjologicznej i dużą ilość płynów. Podkreśla, że leczenie objawowe można stosować 3-5 dni i przedłużać je, jeśli po tym czasie objawy wyraźnie się wycofują. Jeśli objawy utrzymują się lub wręcz się nasilają, konieczna jest wizyta u lekarza i rozważenie antybiotykoterapii. Wyświetl ten post na Instagramie. Jesień nie odpuszcza, infekcje koronne i kataralne to codzienność w gabinecie i w teleporadach. Jak radzić sobie kiedy w brzuchu jest mały człowiek i nie chcemy zrobić mu krzywdy? Jak bezpiecznie przejść przez infekcję będąc ciężarną?⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Zacznijmy od tego, że ponad 90% do infekcje wirusowe o SAMOOGRNICZAJĄCYM się przebiegu i właśnie dlatego leczymy je objawowo. Nie ma wskazań do profilaktycznego włączania antybiotyku (ani ogólnoustrojowego, ani miejscowego). Podstawą leczenia są preparaty naturalne, odpoczynek oraz wypijanie odpowiedniej ilości płynów. Rozgrzewające herbatki z lipy, malin (owoców-tak, NIE LIŚCI!), czarnego bzu, dzikiej róży to też moje ulubione punkty w zalecenieach. Wspomagająco można dołożyć witaminę C lub Rutinoscorbin ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Gorączka⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Podstawowym lekiem przeciwgorączkowym, i przeciwbólowym ciężarnej jest paracetamol (bezpieczny w ciąży –1-2 tabletki do 4 razy na dobę, max do 4g paracetamolu /dobę). ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Nie zaleca się podawania kwasu acetylosalicylowego (ASPIRYNY), ponieważ wykazano zależność między zażywaniem tego leku, a wadami serca i rozszczepem podniebienia. Niskie dawki (75 mg/dobę) często zalecane z ginekologicznych przyczyn ciężarnej, są relatywnie bezpieczne i stosowane są w ciąży powikłanej zespołem antyfosfolipidowym i poronieniach nawracających, ale nie zbiją gorączki.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Ból gardła ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Zasadniczym leczeniem jest nawilżanie gardła – picie dużej ilości płynów. Picie wody powinno stanowić 60‒80% wszystkich przyjmowanych płynów. Resztę zapotrzebowania można pokryć pijąc zupy, soki, mleko czy herbaty owocowe, bez dodatku cukru. Super sprawdza się termos tuż przy łóżku i regularne picie z niego. Nr 1 jest także babciny syrop z cebuli, czosnku, mleko z miodem. CD. w komentarzu⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ #będęmamą #ciaża #zdrowiem #lekarz #instalekarz Post udostępniony przez Monika Piecuch-Kilarowska (@ohdoktor) Paź 26, 2020 o 11:06 PDT Zobacz także Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Ewelina Kaczmarczyk Zobacz profil Podoba Ci się ten artykuł? Powiązane tematy: Polecamy

Gdy odprowadzano do ZUS składki od pełnej podstawy wymiaru (jest to 60% średniego wynagrodzenia, czyli 1915,80 zł), to otrzymane świadczenie będzie już znacznie wyższe. Zasiłek chorobowy przysługuje za okres niezdolności do pracy. W przypadku ciąży jest on wypłacany maksymalnie przez 270 dni. W okresie pobierania zasiłku nie No dziewczyno - to rzeczywiście problem!!! Między seksem z jednym a drugim mężczyzną minęło stosunkowo niedużo czasu, więc trudno stwierdzić. Nie obejdzie się pewnie bez badań genetycznych po urodzeniu dziecka, chociaz jeśli urodzić czarne lub ciemniejsze (syn mulata) dziecko to będzie można od razu spekulować. Domyślam się, że kwestia ta jest istotna teraz, bo nie wiesz, którego chłopakowi powiedziec, że będzie szczęśliwym tatusiem... hmm... chyba żaden skoro żadnego nie kochasz na tyle, by był jedynym... Po wpisaniu jego imienia i nazwiska w wyszukiwarkę internetową od razu wyświetlił się link do jego konta na Facebooku. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to on, nie zmienił się prawie wcale. Tylko fryzurę miał inną, ale twarz, oczy i uśmiech były te same. Poczułam się dziwnie, patrząc na jego zdjęcia po tak długim czasie.
Witam, wiem, że w internecie jest mnóstwo tego typu pytań i odpowiedzi na nie, jednak ja chciałbym uzyskać odpowiedź na tą konkretną sytuację, bezpośrednio od lekarza. 4 dni temu uprawialiśmy z chłopakiem petting. W zasadzie pettingiem nazwać tego nie można. Po tym zdarzeniu, zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie zaszłam w ciążę. Wydaje mi się, że miałam wtedy dni płodne. Przez 3 dni po tym miałam lekko podwyższoną temp. ciała (po ok. 10/15 min. mi przechodziło), lekki ból w lewym podbrzuszu, cały czas było mi mokro (śluz występował bardzo rzadko, był przezroczysty, nieciągliwy). Czuję się trochę wzdęta, dzisiaj nie mam apetytu. Nadal mam wilgoć w okolicach intymnych (ale mniejszą, niż dotychczas), ale nie mam już śluzu. Aktualnie nie widzę innych dolegliwości. Dodam, że mój chłopak miał wytrysk, ale nie bezpośrednio na okolice intymne. Nie przypomina sobie też, żeby przed tym dotykał swojego członka. Nie dotykał również członkiem moich okolic intymnych. Wydaje mi się, że jednak jakiś mm tej spermy znalazł się w okolicach łechtaczki i warg sromowych. Jestem dziewicą. Okres mi przypada dopiero za ok. 2 tygodnie. Przez tą sytuację jestem rozdrażniona i przeżywam ogromny stres. Czy wyżej wskazane zmiany fizjologiczne to owulacja, czy też istnieje możliwość, że zaszłam w ciążę? Zajść w ciążę w sposób fizjologiczny, bez stosunku nie można. Musiałaby Pani mieć niezwykłe szczęście i partner doskonałe wyniki nasienia, aby te, jak Pani sama napisała, "mm" spermy z okolic sromu dostało się do pochwy, a stamtąd przez macicę do jajowodów. 3 dni po stosunku żadne objawy związane z ciążą nie występują. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta
Wskazana w czasie przeziębienia będzie np. rozgrzewająca owsianka lub kasza jaglana ugotowana z rozgrzewającymi przyprawami i ziołami. Do tego ciepłe zupy mocy na mięsie i warzywach, silnie rozgrzewające buliony na wołowinie, warzywa pieczone, czy duszone leczo z ryżem. 7 domowych sposobów na przeziębienie. 5. Wspomóż się fot. Adobe Stock Pobraliśmy się 4 lata temu. Wydawało nam się, że cały świat leży u naszych stóp, bo mamy gdzie mieszkać. Moi rodzice przepisali na mnie część swojego domu i zamieszkaliśmy wszyscy razem na parterze. Wiedziałam, że matka ma trudny charakter, ale byłam przekonana, że się jakoś dogadamy. Niestety, już kilka miesięcy po ślubie rodzice zaczęli nam dogadywać, że zużywamy za dużo prądu, wody, i w ogóle za dużo wydajemy pieniędzy. Musieliśmy założyć zamek w drzwiach, bo rodzice potrafili wejść bez pukania nawet wieczorem i zastać nas w intymnych sytuacjach. Odkąd pamiętam, matka zawsze lubiła urządzać mi życie. Właściwie zawsze żyłam w jej cieniu, bo ona ma silną osobowość i uważa, że sama wie najlepiej, co jest dla innych dobre. Ale ja skończyłam już 29 lat, zakładałam swoją rodzinę i miałam już dość jej ingerencji w moje życie. Zresztą mój mąż Darek też miał tego po dziurki w nosie. Zaczęliśmy się buntować i wtedy okazało się, że „jesteśmy niewdzięczni i nie potrafimy uszanować dorobku życia rodziców”. Dali nam jasno do zrozumienia, że jesteśmy „u nich” i powinniśmy liczyć się z każdą ich opinią. Na każdym kroku przypominali nam, że to dzięki nim mamy dach nad głową, bo sami nie dalibyśmy sobie rady w życiu. Chcieliśmy być na swoim Postanowiliśmy więc za wszelką cenę dorobić się swojego mieszkania i udowodnić naszej kochanej rodzince, że potrafimy coś w życiu osiągnąć bez ich łaski. Baliśmy się wziąć kredyt. Było to dla nas zbyt duże ryzyko w tych niepewnych czasach. Trzeba więc było ostro pracować i oszczędzać. Przez kilka miesięcy zastanawialiśmy się, czy lepiej kupić małe mieszkanko w bloku, czy stary drewniany dom, a może działkę budowlaną? Tu, gdzie mieszkamy, na zapadłej prowincji, ceny mieszkań nie są wysokie, stać by nas było na kupno kawalerki. Oboje byliśmy jednak przyzwyczajeni do przestrzeni i do swojego podwórka, więc marzył nam się domek z ogrodem. Gdybyśmy żyli z jednej skromnej wypłaty, to zapewne skończyłoby się na marzeniach. Ale na szczęście i ja, i Darek mieliśmy stałą pracę, a mąż nawet nieźle zarabiał, więc mogliśmy co miesiąc jego pensję odłożyć. Obliczyliśmy, że przy sprzyjających okolicznościach, za kilka lat powinniśmy być na swoim. Zbieraliśmy więc pieniądze i szukaliśmy odpowiedniej działki. Wkrótce zaszłam w ciążę. Pomimo wielu obaw, była to ciąża planowana. Miałam już swoje lata i nie było sensu odkładać dziecka na później. Wzięłam w pracy zwolnienie lekarskie, ale pracowałam w domu. Nawiązałam współpracę ze sklepami internetowymi, rozsyłałam reklamy w sieci i opisywałam nowe produkty. Oprócz tego utrzymywałam stały kontakt z firmą, w której miałam etat. Byłam tam księgową i nadal robiłam najważniejsze rozliczenia. Pracodawca płacił mi za to oddzielnie. Miałam więc dwie porządne pensje: jedną z zakładu, a drugą za pracę przez Internet. Dzięki temu co miesiąc odkładałam na koncie sporą kwotę. Pieniędzy przybywało, ale ja byłam przemęczona Niewiele spałam, większość doby spędzałam przed komputerem. Bolała mnie głowa i oczy, nękały różne infekcje. Okazało się, że mam cukrzycę ciążową. Na domiar złego w ostatnich miesiącach ciąży tak bardzo bolał mnie kręgosłup, że nieraz płakałam z bólu. Ale ciągle dużo pracowałam. Sił dodawała mi satysfakcja, że przyzwoicie zarabiam. Bez przerwy przeliczałam, ile już odłożyłam i porównywałam to z oszczędnościami męża. Wspólnie sprawdzaliśmy, ile jeszcze musimy odłożyć, aby wystarczyło na stan surowy domu. Mimo wielu przeciwieństw losu był to czas dobry dla naszego małżeństwa. Oczekiwaliśmy pierwszego dziecka, mieliśmy wspólne plany, nasza miłość kwitła i dodawała nam sił. Zgadzaliśmy się we wszystkim, razem podejmowaliśmy decyzje, po prostu graliśmy do jednej bramki. Czuliśmy, że nikt i nic nie może nas rozdzielić. Darek wspierał mnie i opiekował się mną, upominał, że za dużo pracuję i że powinnam o siebie dbać. – Szkoda mi ciebie i dziecka – mówił. – Pamiętaj, że zdrowie jest najważniejsze, a ty ostatnio myślisz tylko o forsie. Mąż był dobrym człowiekiem, czułym, kochającym i zaradnym życiowo. Czasami ponosiły go nerwy i mówił różne przykre rzeczy, ale w czasie mojej ciąży zachowywał się wzorowo. Urodził się Kubuś. Już tydzień po porodzie usiadłam przed komputerem, bo uzbierało mi się mnóstwo zaległości w pracy. Zajmowałam się domem i dzieckiem, ale w każdej wolnej chwili pracowałam. Oprócz tego załatwiałam różne formalności związane z uzyskaniem pozwolenia na budowę, szukałam dobrych i niedrogich fachowców oraz hurtowni materiałów budowlanych. Mąż często wyjeżdżał w delegacje, więc siłą rzeczy spadło to wszystko na moją głowę, a że nie miałam pojęcia o przepisach prawa budowlanego i nie znałam się na budowie, więc nie zawsze załatwianie formalności wychodziło mi tak sprawnie, jakbym sobie tego życzyła. Coraz częściej puszczały nam z tego powodu nerwy. – Na niczym się nie znasz, nic sama nie potrafisz załatwić – krzyczał Darek. – To sam sobie wszystko załatwiaj – wrzeszczałam. – To ty wymyśliłeś tę całą budowę. Ja mówiłam, żeby się nie porywać z motyką na słońce, bo nie damy sobie rady. – Weź się w garść i nie lamentuj – odbijał piłeczkę mój mąż. – Musisz te sprawy sama załatwić, bo to ty siedzisz w domu. – Przecież nie leżę do góry brzuchem. – wkurzałam się. – Masz zadbane dziecko, czysty dom i pełną lodówkę, oprócz tego ja też zarabiam, nie biorę od ciebie pieniędzy. Doceń to. – Niedługo skończy się urlop macierzyński i wrócisz do pracy, zobaczymy jak wtedy sobie poradzisz – powiedział. – Skończy się leniuchowanie i spanie z dzieckiem do 9 rano. Było mi przykro. Nie chciałam wracać do pracy, lecz wziąć urlop wychowawczy i zarabiać w domu jak dotąd. – A jak ktoś w tym czasie zajmie twoje miejsce w pracy, to gdzie potem wrócisz? – straszył mnie jednak Darek. Wynajęliśmy opiekunkę i wróciłam do pracy. Przerażała mnie masa obowiązków i organizacja codziennego życia. Wkrótce zauważyłam, że niania źle zajmuje się Kubą. Dziecko miało odparzoną pupę. W dodatku mały złapał przeziębienie i musiałam z nim zostać w domu, narażając się z tego powodu poważnie mojemu szefowi. Miałam tego dosyć. – Nie obchodzi mnie, co o tym myślisz, biorę wychowawczy i wracam do domu – oznajmiłam Darkowi. Postawiłam na swoim. Znów pracowałam w domu i zerkałam z czułością do łóżeczka, w którym gaworzył synek. Zarabiałam, zajmowałam się domem i dzieckiem i gotowałam obiady dla robotników. Spałam po cztery godziny na dobę i padałam na twarz ze zmęczenia. Moje małżeństwo odżyło. Z uśmiechem patrzyliśmy z Darkiem, jak rosną mury naszego domu. Byliśmy tacy dumni. – Widzisz? Mówiłem, że damy radę – tulił mnie do siebie. – Może teraz pomyślimy o rodzeństwie dla Kuby. Nie chciałam drugiego dziecka, było mi ciężko z jednym – Przecież lubisz dzieci – namawiał mnie mąż. – Zobacz, Kubuś dorasta, niedługo pójdzie do przedszkola, fajnie by było znów tulić gaworzące maleństwo. – Może masz rację, przecież niedługo będziemy mieszkać u siebie, będzie dość miejsca, aby wychować dwoje dzieci – zgodziłam się. Drugą ciążę od początku znosiłam źle. Ciągle mnie coś bolało, przeziębiłam się, złapałam zapalenie nerek. Miałam mnóstwo obowiązków i nie było kiedy odpocząć. – Nie powinnam była się zgodzić na drugie dziecko – narzekałam. – Ty sobie jedziesz w delegację, odbębnisz godziny i odpoczywasz w hotelu, a tu wszystko na mojej głowie. – Wiele kobiet tak żyje, więc nie przesadzaj – odparł. – Pracują i zajmują się domem i dziećmi, nieraz całą gromadką, a ty masz tylko jedno. W tym czasie zakładaliśmy na naszym nowym podwórku ogród. To było kolejne nasze marzenie. Przygotowywaliśmy ziemię, kupowaliśmy sadzonki drzewek, posadziliśmy też maliny i borówki. – Za dwa lata, gdy się przeprowadzimy, będzie co podziwiać – mówiliśmy. Najcięższe prace wykonywał mąż w soboty, ale cała reszta spadała na mnie. – Nie daję rady, nie powinnam dźwigać, lekarz mi zabronił – skarżyłam się. – Przestań lamentować, kobieto – denerwował się Darek. – Ja sam wszystkiego nie zrobię, a tobie trochę ruchu na świeżym powietrzu nie zaszkodzi. Moja matka urodziła sześcioro dzieci, a chodziła z brzuchem w pole. Było mi bardzo przykro, liczyłam na wsparcie i zawiodłam się. Kiedy miał się urodzić Kubuś, Darek bardzo o mnie dbał, a teraz ciągle mi przypominał, że ciąża to nie choroba. Co miałam robić? Szkoda mi było posadzonych roślinek, trzeba je było regularnie podlewać i pielić. Miałam nadzieję, że nic złego się nie stanie. W 20. tygodniu ciąży zaczęłam krwawić. Dwa tygodnie leżałam w szpitalu, niestety dostałam silnego krwotoku i nic już się nie dało zrobić. Rozpoczął się przedwczesny poród, bardzo trudny i bolesny. Urodziłam martwą dziewczynkę, upragnioną córeczkę. Wyłam z bólu i rozpaczy. Miałam żal do całego świata, do męża, który kazał mi ciężko pracować, do lekarza, bo nakrzyczał na mnie, że się nie oszczędzałam i do samej siebie. Powinnam była leżeć i nie przejmować się obowiązkami. Myślałam, że spotkała mnie kara za to, że na początku nie chciałam drugiego dziecka. To prawda, ale przecież świadomie zgodziłam się na nie, przyzwyczaiłam się już do tej myśli, że będzie nas więcej, czułam pierwsze ruchy dziecka i cieszyłam się. A potem cały mój świat zawalił się i wszystko straciło sens. Mąż siedział przy szpitalnym łóżku i gładził mnie po włosach. Płakał. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie okazał mi wsparcia, gdy go potrzebowałam, teraz było za późno. – Basiu, wybacz mi. Wiem, że to przeze mnie... – westchnął. – Jestem draniem... Gdybym tylko mógł cofnąć czas… – Jedź lepiej do domu, zajmij się Kubusiem, chcę zostać sama – powiedziałam. Długo byłam w depresji, gdyby nie synek, który mnie potrzebował, nie wiem, jak bym z tego wyszła. Darek starał się, jak mógł. Wziął urlop w pracy i pomagał mi we wszystkim, ale ja już nie miałam do niego serca. On chciał mnie rozbawić choć trochę, umilić mi czas. – Pojedźmy latem nad morze. Zawsze o tym marzyłaś – zaproponował. – Kiedy ja o tym marzyłam, ty mi przypominałeś, że musimy ciężko pracować i oszczędzać każdy grosz i nie stać nas na takie luksusy – odparłam. – Wiem – tłumaczył. – Zatraciliśmy się w pogoni za pieniędzmi i za marzeniami, zapomnieliśmy o tym, co najważniejsze, ale przestańmy już to sobie wypominać – prosił. – Zobacz ile osiągnęliśmy? Niedługo wykończymy nasz dom i zamieszkamy wreszcie na swoim. – To już nie ma dla mnie znaczenia, nie mam ochoty dalej się dorabiać ani mieszkać w tym domu – wyznałam. – Co zamierzasz zrobić? – spytał. – Chcę żyć na własny rachunek – odparłam. – Dam radę, wiem że jestem silna. – Chcesz się rozwieść? – Nie wiem. Na razie musimy się rozstać, chcę mieć czas, aby to przemyśleć. Wynajęłam kawalerkę, Kubuś chodził do przedszkola Darek nas odwiedzał, przynosił małemu zabawki, zostawiał pieniądze. Synek bardzo za nim tęsknił. Ale ja nadal traktowałam męża chłodno. W końcu Darek postanowił wyjechać do pracy za granicę. – Nie ma tu dla mnie przyszłości, nic już dla ciebie nie znaczę, jak wyjadę, to może zapomnę o tym wszystkim – wyznał, żegnając się z nami. Nieoczekiwanie zrobiło mi się przykro, chciałam go nawet prosić, żeby nie wyjeżdżał, ale honor mi na to nie pozwolił. Tęskniłam za nim i szybko zła przeszłość poszła w niepamięć. – Mamusiu, kiedy tata do nas przyjedzie? – pytał ciągle Kubuś. – Nie wiem, może w święta? – odpowiadałam z nadzieją. Spotkaliśmy się z Darkiem dopiero po roku. Zobaczyłam z daleka przygarbioną postać mężczyzny i serce mi zatrzepotało. Wiedziałam, że to on. „Muszę skończyć z dąsami, zanim będzie za późno” – pomyślałam. Podeszłam i uścisnęłam jego dłoń. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. – Dobrze, że jesteś – powiedziałam cicho i przytuliłam się. Czytaj także:„Czekaliśmy na dziecko 12 lat. Syn urodził się 10 tygodni wcześniej z poważną wadą serca. Dlaczego los tak mnie pokarał?”„Moja żona zmarła przy porodzie. Ja nie byłem gotowy zostać samotnym ojcem i po prostu oddałem córkę do adopcji”„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat i bardzo długo to ukrywałam. Bałam się reakcji rodziców” . 15 513 67 154 124 223 469 668

zaszłam w ciążę w czasie przeziębienia